Podejrzany o zabójstwo w Spytkowicach nie przyznaje się do winy
Podejrzany w środę został doprowadzony do prokuratury w Wadowicach.
„Został przesłuchany. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Złożył bardzo skrótowe wyjaśnienia” – powiedział prokurator Dratwa.
Dodał, że wadowicka prokuratura, która prowadzi sprawę, wystąpiła zarazem o przedłużenie mu aresztu. Sąd przychylił się do tego. Przedłużył podejrzanemu pobyt za kratami do 17 września.
Zwłoki dwóch kobiet zostały znalezione przez policję po południu 3 kwietnia 2024 r. w jednym z domów prywatnych w Spytkowicach. Wstępnie ustalono, że do zabójstwa doszło dzień wcześniej. Ofiary to 73-letnia matka i jej 48-letnia córka. Sekcje zwłok wskazywały, że zostały zamordowane. Obie miały urazy powstałe po uderzeniu siekierą. Policjanci znaleźli ją na miejscu zbrodni.
Według prokuratury sprawcą zabójstw jest 54-letni Mirosław M., syn i brat ofiar. Mężczyzna zaraz potem wyjechał do Niemiec.
Wadowicka prokuratura rejonowa 4 kwietnia wydała postanowienie o postawieniu M. dwóch zarzutów zabójstwa. W tym samym dniu śledczy wystąpili do sądu w Wadowicach o jego aresztowanie. Takie postanowienie zostało wydane. 5 kwietnia krakowski sąd okręgowy wydał europejski nakaz aresztowania.
Mężczyzna został zatrzymany 7 kwietnia w gminie Nadrensee w Niemczech. Trafił do aresztu. Zgodę na jego wydanie Polsce podjął tamtejszy sąd. Został deportowany 19 czerwca. Umieszczono go w areszcie śledczym w Jeleniej Górze, skąd teraz został przewieziony do Wadowic.
Za zabójstwo grozi kara więzienia nie krótsza niż 8 lat, 25 lat, a nawet dożywocie. (PAP)
szf/ joz/