Cztery zarzuty dla podejrzanego m.in. o podpalenie karetki dla Ukrainy
Mieszkaniec gminy Radłów podejrzany o wywołanie w piątek czterech pożarów nie przyznał się do przedstawionych zarzutów. Został doprowadzony do tarnowskiej prokuratury i tam ponownie przesłuchany. Na podstawie zebranych materiałów prokurator postanowił zastosować wobec mężczyzny dozór policyjny.
Jak przekazała policja, 35-latek został zatrzymany w rejonie jednego z pożarów. W piątek w Radłowie zniszczone zostały m.in. cztery pojazdy - jedna karetka spłonęła, kolejna, jak i dwa samochody osobowe, zostały przy tym nadpalone.
Spalony ambulans razem z pięcioma kolejnymi pojazdami miał być darem dla Ukrainy w pomocy organizowanej przez śląską Fundację Dar Przyszłości. Po pożarze w pomoc zaangażował się wojewoda małopolski Łukasz Kmita, który wystosował prośbę do małopolskich szpitali o przekazanie karetki, która mogłaby zastąpić tą spaloną. Decyzję o przekazaniu ambulansu podjęła dyrekcja szpitala powiatowego w Nowym Targu.
W piątek ogniem został objęty także pustostan byłej cegielni, sterta palet oraz nieużytki rolne. Ze spostrzeżeń strażaków przybyłych na miejsce wynikało, że w każdym z miejsc ogień został podłożony. Przypuszczenia te potwierdziły przeprowadzone oględziny z biegłym z zakresu pożarnictwa.
"Policjanci przystąpili do zbierania śladów mogących posłużyć w postępowaniu przygotowawczym. Zebrano dowody z miejsca podpaleń oraz przeglądnięto zapis kamer znajdujących się w rejonie ich powstania. Zebrany materiał pozwolił na przedstawienie zatrzymanemu 35-latkowi czterech zarzutów uszkodzenia mienia w związku z podpaleniem, przy czym sprawca działał w tzw. w czynie ciągłym i w warunkach recydywy" - poinformował Paweł Klimek, oficer prasowy KMP w Tarnowie.
Podejrzany był znany tarnowskim policjantom i karany już za podobne przestępstwa. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 7,5 roku. (PAP)
autorka: Julia Kalęba
juka/ jann/